O miejscowych legendach najlepiej się słucha, stojąc w punkcie widokowym z werandą przy stawie kościelnym. Z tego miejsca roztacza się widok na staw, zabudowania kompleksu pocysterskiego i kościół pw. Wszystkich Świętych. Gdy w noc świętojańską ktoś znajdzie się w tym miejscu, uklęknie i przyłoży ucho do ziemi, ma szansę usłyszeć bijące dzwony, których przecudne dźwięki będą dochodziły z głębiny stawu. Osoba, która usłyszy dźwięk dzwonów, powinna już tylko wypowiedzieć swoje skryte życzenie, i czekać na jego spełnienie.
Innym razem można usłyszeć o tajemniczych tunelach, które łączyły klasztor z wieżą zamkową w Toszku. Tam, w podziemiach wieży, znajdowało się swego rodzaju oczko wodne, po którym pływała złota kaczka. Do niej to przed wiekami udawali się mnisi z Jemielnicy, aby ukoić stroskane serca. Złota kaczka słynęła przecież z dobroci i szczodrobliwości. Być może złoto widoczne w wystroju kościoła parafialnego ma coś wspólnego z legendą o tunelach i złotej kaczce. Według relacji jednego z nieżyjących już mieszkańców Jemielnicy, w dawnych czasach do tych tuneli weszli górnicy. Wędrowali nimi do chwili, gdy zgasły im świece, które oświetlały drogę. Zdenerwowani, po omacku próbowali odnaleźć drogę powrotną. Wreszcie jeden z górników natrafił na trumnę, z której „wyskoczył” szkielet człowieka. Wystraszeni nieszczęśnicy, po jakimś czasie wybiegli z wielkim krzykiem z tuneli. Uciekali przez kościół, plac kościelny i ulicami Jemielnicy do Gąsiorowic i przez Bokowe dobiegli do Osieka, gdzie ostatecznie padli ze zmęczenia.
Czasami można też posłuchać opowieści o duchu mnicha, który krąży nocą po budynku klasztornym. Może się też zdarzyć, że na mostku między stawami uda się komuś spotkać utopca, na którego w dawnych czasach natrafiła jedna z jemielnickich panien, gdy szła na zabawę do pocysterskiej karczmy, znajdującej się w sąsiedztwie kościoła pw. Wszystkich Świętych. Utopiec, w osobie pięknego Młodzieńca, tak ją zauroczył, że poszła za nim i nie wiele brakowało, aby utonęła w głębinach stawu.
Piotr Michalik